Leszek Karpiński Leszek Karpiński
162
BLOG

Głos w sprawie ustawy narkotykowej.

Leszek Karpiński Leszek Karpiński Polityka Obserwuj notkę 4

Dominik Zdort w ostatnim "Uważam Rze" porusza temat zmiany w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii. Wydarzenie, które przeszło bez echa jest wbrew pozorom bardzo ważne. Mamy oto zapis, który umożliwia prokuratorom odstąpienie od ścigania podejrzanego, który ma przy sobie niewielką ilość marihuany. W konsekwencji prowadzi to do niekaralności za małe dawki tego narkotyku.

Stereotypy Zdorta

W swoim tekście, redaktor Zdort przekroczył wyżyny populizmu, którego jestem zdecydowanym przeciwnikiem zawsze i wszędzie. Dziennikarz pisze, że odstąpienie od karania ułatwi jeszcze bardziej dostęp do marihuany dzieciom. Taka teza jest zgoła nieprawdziwa, ponieważ pomiędzy legalnością czy nielegalnością marihuany a dostepem do niej nie ma większego związku. Obecnie załatwienie przysłowiowego grama nie jest problemem, gdyż dilerzy "żyją wśród nas i mają się dobrze". Argument o rozećpaniu dzieci jest chwytliwy, ale trzeba dostrzec pewne pułapki w, które łatwo wpaść używając go. Otóż Zdrot pisze dalej: "Bo narkotyki to swego rodzaju ruletka.", czym dowodzi, iż wprawdzie nie wszyscy, ale niektórzy uzależniają się od narkotyków i przerzucają się na coraz cięższe ich odmiany. Zgoda, narkomani byli, są i będą, tyle, że tak samo można powiedzieć o alkoholu. Na 100 pijących na pewno zdarzy się alkoholik. Nie można dłużej utrzymywać, że marihuana jest tak samo szkodliwa jak amfetamina czy heroina, gdyż jest to po prostu kłamstwo. W tym miejscu pojawia się też pytanie; czy według Dominika Zdorta karanie więzieniem, bądź więzieniem w zawieszeniu obywateli posiadających małe ilości marihuany, jest po pierwsze skuteczne, a po drugie adekwatne do popełnionego czynu? Co osiągamy skazaniem małoletniego za posiadanie "grama"? Nic, poza tym, iż zamykamy mu pewne możliwości życiowe, oraz stygmatyzujemy go na długi okres, pięknym zapisem w kartotekach. Taka penalizacja nie działa i jestem przekonany, że trzeba z nią skończyć. Zdort podnosi, iż decyzja PO o zmianie ustawy zapadła dla zdobycia kilku tysięcy głosów. Być może tak było (a nawet jest to więcej niż prawdopodobne), ale nieświadomie Platforma uczyniła krok w dobrą stronę, choć wedłgu mnie dalece niewystarczający. Prawdziwym problemem nie są bowiem nastoletni eksperymentatorzy, ale dilerzy i mafie , które nakręcają biznes narkotykowy. Nie oszukujmy się, złapanie miłośnika trawki nie daje nam nic, poza paternalistyczną karą za błąd moralny. Marihuany nie można dłużej traktować jak zła wcielonego, tylko dlatego, że jest desygnatem nazwy narkotyk. Zdort w swoim tekście pyta retorycznie Donalda Tuska, czy za cenę kilku głosów, poświęci życie i zdrowie tysięcy dzieci. Jeśli Dominik Zdort wykaże, że pozostawienie dotychczasowych przepisów jakoś wpłynie na ilość narkomanów w Polsce, to przyznam, iż nie napisał artykułu tendencyjnie i z wyłącznym zamiarem dyskredytacji określonych osób. Wydaje się, że redaktor próbuje zaczarować rzeczywistość pokazując, iż palenie marihuany to domena marginesu społecznego, który trzeba pozamykać. Fakty są niestety, albo stety inne, palą różni ludzie, zarówno z wyżyn jak i z nizin społecznych, niektórzy uzależniają się, niektórzy próbują raz, inni palą od czasu do czasu. Jak pisałem niegdyś na tym blogu, nie wyznaje poglądów, które przedstawiają marihuanę jako środek leczniczy itp. Marihuana jest używką i jak każda powoduje ujemne następstwa jej palenia. Oczywiście trzeba usilnie walczyć ze stosowaniem jej przez dzieci (tak jak w wypadku alkoholu czy papierosów), ale nie sankcjami karnymi, które przynoszą skutek odwrotny od oczekiwanego. Dlatego uważam, że czas skończyć z populistycznym mitem zbawiennego karania za posiadanie niewielkich ilości.

Nie interesuje mnie dyskusja z ludźmi, którzy cały swój pogląd na świat przyjęli biernie od swoich autorytetów. Wybaczcie wolę dyskutować z oryginałem nie z kopią. Mistrzowie: Uploaded with ImageShack.us Uploaded with ImageShack.us

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka